Czy Gajęcicom grozi bomba ekologiczna ?

Mieszkańcy Nowych Gajęcic są zaniepokojeni całą sytuacją, w związku z rozpoczęciem działalności przez jedna z firm w ich wsi na terenie po byłej hodowli trzody chlewnej. Jak nam relacjonują władza z gminą i ze starostwem albo udają, że nie wiedzą bądź wiedzieć nie chcą. A wokół całej sprawy dzieją się dziwne rzeczy. Zbigniew Gajęcki wicestarosta powiatu, wydaje decyzję na przetwarzanie i odzysk odpadów, a mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce i nie dają się wyprowadzić w pole. Cała sprawa pomimo podnoszonego słowa EKO śmierdzi na odległość. Nowe Gajęcice nie dają się omamić i mówią stanowcze „NIE”. Z pomocą przychodzi Robert Sikora, radny powiatowy, na którego jak podkreślają w całej sprawie tylko mogą liczyć.

W całym kraju o czym donoszą media mamy do czynienia z wydawaniem decyzji w sprawie składowania odpadów, w większości mieszkańcy zupełnie nie reagują i po latach okazuję się, że firmy widmo w świetle prawa zwożą niebezpieczne odpady po czym znikają. W Nowych Gajęcicach historia rozpoczęła się w sposób prozaiczny. Na terenie byłych chlewni po nieistniejącym RSP rozpoczęła się budowa i utwardzanie drogi gminnej. Mieszkańców zaniepokoiło to, że prace były prowadzone wieczorami a od pracowników dostawali informację, że powstanie tu Bio kompostowania. Natychmiast poinformowali o tym fakcie sołtys Patrycję Banaszkiewicz, która zgonie z ich relacją miała otrzymać zapewnienie od burmistrza Dariusza Tokarskiego, iż będą tam przetwarzane jakieś gałązki. Wieś zebrała siły i w środę 11 grudnia zorganizowała spotkanie na, które zaproszone były władzę gminy i powiatu. Ratusz reprezentował Wojciech Beska zastępca burmistrza, starostwo Paweł Sikora. Jak relacjonują nam przebieg spotkania obecni na nim mieszkańcy, władza kompletnie nie wiedziała o co we wszystkim chodzi. – Na podstawie naszych pytań i wywodów, panowie dowiadywali się w czym jest problem – mówi jeden z naszych czytelników obecny na spotkaniu. Robert Sikora pokazał decyzje, która wydał Zbigniew Gajęcki wicestarosta powiatu o zezwoleniu na odzysk odpadów w której są opisane konkretne kody. Starosta Sikora tłumaczył, że starostwo wydaje mnóstwo decyzji i sprawę zbada. Wiceburmistrz Beśka stwierdził, że mieszkańcy powinni się cieszyć, że mają nowa drogę a firma ma w nazwie EKO, a to jest dzisiaj modne. Bardzo ciekawy wywód zwłaszcza, że modne są również związki partnerskie i badanie życia seksualnego lemingów bądź pingwinów. Zaznaczyć należy, że mieszkańcy zapraszali na spotkanie burmistrza Tokarskiego, ten stwierdził, że w tym roku nie ma czasu. Być może ćwiczył kolędy na kiermasz aby śpiewać po góralsku i tańczyć zbójnickiego. Następnego dnia czyli w czwartek 12 grudnia w Gajęcicach pojawia się ciężarówka z napisem ODPADY, której kierowca twierdzi, że jest z Wielkopolski. Mieszkańcy wzywają policję i jak się okazuje ładunek to nie gałązki tylko szmaty według nich. Wracając do decyzji, próbujemy dodzwonić się do Zbigniewa Gajęckiego aby wytłumaczył dlaczego nie pojawia się na spotkaniu jako mieszkaniec gminy Pajęczno i czy firma zgodnie z decyzją przedstawiła badania wykonane przez akredytowane laboratorium. Burmistrz Tokarski, który do tej pory nie miał czasu i ględził o jakiś gałązkach, szybko pojął, że sprawy przybierają zły obrót i nagle deklaruje swoja pomoc. Obawy naszych rozmówców nie są bezpodstawne, decyzja została wydana a firma może zwiększyć z czasem spektrum kodów do tak zwanych tkanek poubojowych. Tokarski i Gajęcki nie odbierają od nas telefonów a decyzje starostwo wydało. Firmie która została założona 4 września tego roku. A pozwolenie otrzymuje 19 listopada tego roku. Sprawa może się skomplikować bo jeśli zostanie ona cofnięta firma może iść na drogę sądową . Ze strony starosty Sikory pada także stwierdzenie iż pozwolenie jest czasowe, wskazać należy, że obowiązuje do 19 listopada 2034 roku. Robert Sikora jasno twierdzi Po otrzymaniu informacji o tym że będą przetwarzane odpady bio i nie tylko w Nowych Gajęcicach natychmiast zacząłem interweniować u Pana Starosty Pawła Sikory dlaczego tak się stało, że nie zostaliśmy poinformowani, (nie przeprowadzono konsultacji społecznych i ja jako radny również nie zostałem o tym poinformowany) o podjęciu decyzji zezwalającej utworzyć tego typu instalację w środku wioski z sąsiedztwem domów mieszkalnych – podnosi. Mieszkańcy szczególne pretensję kierują do burmistrza Tokarskiego – mimo tak ważnej sprawy dla nas on się dobrze bawił i nie chał nas przyjąć- wskazują. – Bał się stanąć z nami oko w oko- puentują. Jednocześnie wskazują na swoje obawy, że wydana decyzja może być przedmiotem długo letniego sporu sądowego a oni boją się co tu będzie składowane, Mają dzieci tu jest często ich dorobek całego życia. A władzą się od nich odwraca, Janusz wicestarosta Gajęcki targa ponad 40 tysięcy złotych za zaległy urlop, za tysiące złotych urzęduje w starostwie a podczas wyboru na wicestarostę kreuje się jako siódmy cud świata. Jako mieszkaniec gminy boi się stanąć oko w oko przed mieszkańcami i wszystko wytłumaczyć. Hodowca koni i wieloletni Święty Mikołaj z ratusza, kiedy się połapał, że sprawa wygląda źle przestaje uciekać. Mieszkańcy jasno i wyraźnie mówią – Nie chcemy już pomocy ze strony władzy, sami sprawy weżniemy w swoje ręce. Nie popuścimy i sprawę doprowadzimy do końca-. Jednocześnie wskazują, że mając radnego Roberta Sikorę po swojej stronie choć przyszłość nie rysuje się kolorowo wiedza, że w nim mają oparcie. Z wielkim szacunkiem dla mieszkańców Gajęcic Nowych cały szybki manewr bez wiedzy mieszkańców się nie udał, bo władza myślała, że trafiła na zwykłych chłopów, którym słoma z butów wystaję i zrobiła z nimi co chcą. Tylko wariat, który kwalifikuję się do zbiorowego leczenia uwierzy w to, że gmina i starostwo nie wyczuwała pisma nosem. Pytanie tylko kto miał z tego korzyć, kto w tym palcem bądź kopyta maczał kto chciał ubić interes kosztem mieszkańców. Apelujemy do wszystkich, których małe ojczyzny są zagrożone właśnie takimi chwytami , Gajęcice nie dajcie się bo najwyraźniej na władze nie macie co liczyć. Kiedy wszystko zaczęło wypływać na wierzch, nagle włodarze się obudzili bo być może sami boją się o swoje cztery litery i w dziwny sposób znowu próbują mamić mieszkańców. – Nie z nimi te numery, sami sobie poradzimy. – mówi jeden z mieszkańców Gajęcic. Burmistrz Tokarski z wykształcenia ( studia ochrony środowiska) powinien wiedzieć czym taka sprawa grozi, jako inteligentny i doświadczony samorządowiec. Inteligencja bez serca i moralności wydaje się większym chamstwem niż serce i honor bez intelektualnego polotu. Nowe Gajęcice i szanowni mieszkańcy brońcie swoich racji, nie oglądając się na władzę i ich mrzonki, zdarzają się bowiem w życiu kanalie, które śmią się tytułować uczciwymi ludźmi.

We wtorek 17 grudnia dostajemy informację, że na placu pojawia się ciężarówka, która nieszczęsne gałązki wysypuje i odjeżdża. Co stoi w sprzeczności w wydaje decyzji, i przetwarzane odpady nie będą przetwarzane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *